|
||
Relacja po powrocie: Czwartek O 18-tej byliśmy na promie, który odpływał z Gdańska a kończył swój rejs w Nynesham. Czyli tylko 70km od miejsca, w którym odbywały się regaty – Saltsjobaden. Podróż minęła w miłej atmosferze, w miarę spokojnie. Piątek Pod koniec dnia trochę powiało i mogliśmy w końcu wykonać kilka zwrotów i manewrów ze spinakerem. Stwierdziliśmy, że łódki (J80) są w miarę szybkie, jednak ze względu na kil i dużo balastu nie ma praktycznie możliwości zabujania i trzeba bardzo uważać na „trzymanie” prędkości. W trakcie treningu podzieliliśmy zadania na łódce. Jasiek – dziobowy, Maciek – fok, a na pełnym taki „wolny elektron” od wszystkiego i niczego, Andrzej – grot i spinaker, ja – wiadomo co mi pozostało. Wieczór spędziliśmy w hotelu Volkswagen. Dzięki laptopowi i pokaźnemu zbiorowi filmów DVD nie nudziliśmy się zbytnio. Tu tylko dodam, że na całym wyjeździe nasz hotel sprawdził się znakomicie. Spanie było wygodne, a prysznice były w budynku klubowym, więc problemów bytowych nie mieliśmy. Sobota W pierwszym wyścigu zmierzyliśmy się z faworytem regat – Mathiasem Hermassonem 96 w rankingu ISAF. Startowaliśmy z żółtej strony, jednak linia startu była ustawiona w taki sposób, że przeciwnik zdążył uciec z niekorzystnej sytuacji. Ze względu na bliskość pomostów sytuacja zmieniała się kilkakrotnie, jednak do samego startu zbliżaliśmy się szybciej, trzymając rywala po nawietrznej, mocno przeostrzając, przez co nie mógł się rozpędzić i w efekcie musiał wykonać zwrot w niekorzystną stronę trasy. Po pierwszym przecięciu kursów byliśmy na prowadzeniu. Kontrolowaliśmy cały czas przeciwników, powiększając zdecydowanie przewagę na drugiej halsówce. Wygraliśmy ten trudny wyścig, co przekonało nas że możemy tutaj powalczyć, pomimo braku doświadczenia na tego rodzaju łódkach. Kolejne dwa wyścigi wygraliśmy gładko i w czwartym zmierzyliśmy się z Richardem Jardemarem. Na starcie wydawało się, że kontrolujemy sytuację, jednak w ostatniej fazie zdecydowałem się wykonać jeszcze jeden zwrot do rywala, niestety za blisko, za co dostaliśmy karę i mocno zwolniliśmy. Z linii startu wyszliśmy kilka metrów za przeciwnikiem –najgorszy start w całych regatach. Jednak walcząc na zwroty zbliżyliśmy się zdecydowanie. Do górnego znaku płynęliśmy prawym halsem, będąc po nawietrznej. Zdecydowaliśmy się pojechać trochę pełniej, „na gaz” jednak podjechaliśmy za blisko i dostaliśmy kolejną karę. Musieliśmy ją od razy wykręcić, przez co straciliśmy kolejne metry. Na kursie pełnym znowu dobra praca załogi pozwoliła nam zbliżyć się na odległość metra do rywali. Jednak popełniliśmy duży błąd przy chowaniu spinakera i na znak weszliśmy wolno, dryfując i z hamującym spinem. Przez ten błąd straciliśmy kilkadziesiąt metrów. Całą halsówkę przepłynęliśmy jednak agresywnie, dobrze pasując się w zmiany i na górny znak weszliśmy od razu za przeciwnikiem. Lepsze manewry na pełnym pozwoliły na wyprzedzenie rywali, ale ciągle mieliśmy jedną karę na koncie. Przewaga była zbyt mała, żeby ją wykręcić, dlatego zwolniliśmy i czekaliśmy na Szwedów, aby zmusić ich do błędu. Przez pewien czas staliśmy z łopoczącymi żaglami, jednak rywal był czujny i nie dał się „łapać” na karę. Zdecydowaliśmy płynąć do statku komisji i tam starać się zablokować jacht płynący za nami. Zwolniliśmy, jednak za mało i przeciwnicy znaleźli jakąś lukę między nami a komisją i wpłynęli na metę. Wyścig bardzo emocjonujący i długo nie mogliśmy dojść do siebie po tej przykrej porażce. Tego dnia mieliśmy jeszcze jeden wyścig, który wygraliśmy. W kolejnych pięciu flightach pauzowaliśmy, dlatego resztę mieliśmy rozegrać następnego dnia. Wieczorem
pojechaliśmy do Sztokholmu, żeby zabić trochę czas i sprawdzić czy jest
porządek na mieście. Zrobiliśmy SOS – Szybki Obchód Sztokholmu (zwiedzaliśmy
Monciak), zjedliśmy super kolację w Burger Kingu i odjechaliśmy domkiem
do KSSS. W tym miejscu krótka informacja o Saltsjobaden dla Pana Karola od
Litra – tu się zupełnie nic nie dzieje. Niedziela W super
nastrojach udajemy się na zakończenie, gdzie dostaliśmy zaproszenie na
kolejne regaty Pucharu Świata – 3 Grade w tym samym miejscu za dwa
tygodnie. Będziemy intensywnie szukać funduszy na ten wyjazd i mamy
nadzieję wrócić tu niedługo. Na koniec
chcielibyśmy podziękować Stowarzyszeniu „Race 2000”- Romanowi Paszke
i szczególnie Jabesowi za pomoc w organizacji wyjazdu. Dziękujemy też
Wojtasowi i Burkowi - Michałowi. Maciek dziękuje swoim pracodawcom za
urlop i wyrozumiałość, kiedy okazało się że pomyliły mu się daty
rejsów powrotnych promów. Firmie Biedronka dziękujemy za Power Biedrony,
które dodawały nam kopa na wyścigach, jednak konserw nigdy więcej tam
nie kupimy. Poniedziałek Relacja
na żywo: 03.X.2004 Wygraliśmy!!! Więcej na: sails.pl.
Po przerwie mielismy bardzo emocjonujacy wyscig. Dostalismy kartke przed startem i druga na trasie - a i tak niewiele zabraklo do wygranej. Kolejny wyscig z dziewczynami wygrany. Na dzis koniec, wiatr cichnie. Regaty na polmetku.
Dzisiaj o 18-tej wypływamy do Szwecji.
Dostaliśmy zaproszenie na regaty meczowe czwartego stopnia, które odbędą
się w okolicach Sztokholmu. Regaty rozegrane zostaną w sobotę i niedzielę
na jachtach J-80.
|
||
Pozdrawiamy, Marek, Andrzej, Jasiek, Maciek |
||
|