Do regat "przystąpiliśmy"
niemal w ostatniej chwili po krótkim treningu - nie siedzieliśmy razem na
470 od prawie 11 miesięcy (!!!), ale było na tyle dobrze, że długo się
nie zastanawialiśmy. Jak to mawia Lisek "To jak z chodzeniem, tego się
nie zapomina" :)
Po mega zamieszaniu w zawiadomieniu o regatach i formacie regat spowodowanym
wtrącaniem swoich "cennych" uwag przez rodziców zawodników,
trenerów itp (pierwszy i ostatni raz - albo jak dla mnie to niech regaty
robi ktoś inny) udało się dograć wszystko z poczuciem, że wszyscy są
zadowoleni.
Jeszcze tylko Marek się przed regatami rozchorował (zastrzyki, gorączka)
i to by było na tyle jeśli chodzi o nieprzewidziane okoliczności.
Zaczęliśmy planowo w piątek od rundy każdy z każdym (12 zawodników
podzielono na 2 grupy round robin, szczęśliwa trójka z każdej grupy
przechodzi dalej, gdzie grają kolejne round robin o wejście do finałów,
później standardowo - pierwszy z czwartym, do dwóch zwycięstw, wygrany
do finału). Pierwszy wyścig z załogą Januszewski / Mickiewicz. Wiatr był
bardzo słaby i kręcący, co przy naszej wadze odegrało kluczową rolę.
Wychodzimy ze startu z przewagą, przeciwnicy dostają karę za bujanie łódką.
W słąbych podmuchach rosną w oczach zbliżając się po zawietrznej, na
pełnym nas przejeżdzają, na halsówce powiększają przewagę na tyle że
wykręcają karę, na pełnym znowu mają lekki odjazd i przegrywamy
pierwszy wyścig. Kolejny wyścig z Piotrkiem Radowskim. Wygrany start i
spokojne prowadzenie, następnie fatalna pomyłka - pomyliły nam się
obydwu boje (startowa z dolną). Piotrek ma bliżej, my w dodatku okrążamy
ją nieprawidłowo i pomimo wygrania dostajemy DSQ. Kolejny wyścig z
Przybytkiem. Wygrany start i niezagrożone prowadzenie od startu do mety.
Następnie jedziemy z Bałdygą - na starcie mamy OCS, Emil odjeżdża na
tyle że nie możemy nic zrobić, przegrywamy. W tym momencie wiemy już że
mamy po regatach - nie awansujemy do kolejnej rundy. Ostatni wyścig
praktycznie o nic z Rafałem "Begerem" - spokojnie utrzymujemy
prowadzenie do mety.
Kolejne dni spędzamy na lądzie czekając na nasz wyścig o miejsca 7-8 z Jączkowskim
lub rejsując Ginem Wojtasa w pobliżu akwenu regat. Pogoda cały czas taka
sama - słońce, słaby wiatr, DJ Kalii grał, kibice kibicowali, pan Jurek
i pan Mietek komentowali.. Udało się tylko rozegrać rundę każdy z każdym
dla najlepszej szóstki mężczyzn i najlepszej czwórki kobiet w sobotę, w
niedzielę nie wiało praktycznie nic i kolejność z soboty pozostała
ostateczną. Skończyliśmy na miejscu 7 - miejsca w rankingu nam to nie
poprawi :)
Dokładne wyniki i kilka fotek na www.470.sails.pl
|