Przed wyjazdem na regaty
do Danii doszły nas słuchy, że mamy szansę wystartować w tych
zawodach. Nie muszę mówić, że bardzo nam na tym zależało, biorąc pod
uwagę nagrodę (20 000 PLN), która pozwoliłaby sfinansować nasze wyjazdy
na kolejne regaty w Europie. Specyfiką tych regat jest tylko jedna nagroda
- dla zwycięzców - inne załogi nie dostają nic. Kiedy nas ostatecznie
zaproszono, rozpoczęliśmy przygotowania. Startowaliśmy na łódkach
klasy Sportina 600, obowiązywał system przesiadkowy (zmiany łódek po każdym
wyścigu), rozegrano 8 wyścigów. Do startu obowiązywały przepisy regat flotowych, natomiast po stracie regat
meczowych (protesty rozstrzygane na wodzie). Startowały tylko cztery
zaproszone przez organizatora załogi.

Za chwilę zaczynamy (fot. K. Kowalski)
Po odprawie, krótkim treningu i eliminacjach załóg olsztyńskich (wygrał
je Piotr Kraushar) rozpoczęły się "właściwe" wyścigi. Górną
boję ustawiono dość blisko brzegu, tak aby komentator i kibice widzieli
chociaż część wyścigu. Warunki były bardzo trudne, wiał słaby (0-6 wezłów) wiatr od
brzegu, strasznie zmienny, szkwały "chodziły" w niemal losowy
sposób. Każdy wyścig wymagał ogromnej koncentracji i skupienia, nie
tylko jeśli chodzi o wiatr. Łódki nie były typowymi "ścigaczami",
ich prędkość w znacznej mierze zależała od bardzo szybkiej i sprawnej
reakcji żaglami na nieustające małe i duże zmiany siły i kierunku
wiatru.

W wyścigu (fot. K. Kowalski)
Początkowo szło nam średnio - w pierwszym wyścigu byliśmy trzeci, w
drugim drudzy, trzeci udało się wygrać. Mimo wszystko nie byliśmy
zadowoleni, bo załoga Piotra Kraushara po świetnym początku była wtedy
na zdecydowanym prowadzeniu. W kolejnych wyścigach coraz lepiej poznawaliśmy
łódki i specyfikę akwenu. Mając na uwadze powiedzenie Liska "Kto
nie ryzykuje, szampana nie pije", kilka razy ryzykownie popłynęliśmy
w zupełnie inna stronę niż nasi rywale. W zdecydowanej większości
ryzyko opłaciło się - zaczęliśmy wygrywać kolejne wyścigi. Po
czwartym wyścigu, po przeliczeniu punktów wychodziło nam, że Piotr
Kraushar jest przed nami już tylko 1 pkt. Piąty wyścig należał do nas -
perfekcyjny start, dwa krótkie halsy w prawą stronę trasy i obejmujemy
prowadzenie. Na pełnym, zbliżając się do znaku w typowo meczowy sposób
wywozimy załogę Kraushara poza boję i na znak wpłynęliśmy pierwsi. Na
ostatniej halsówce konsekwentnie pilnujemy Kraushara, odpuszczając zupełnie
kontrolę nad załogą Zbyszka Kani (z punktów wychodziło nam, że nie ma
praktycznie szans, żeby byli przed nami). Kraushar płynąc cały czas w
naszym stożku stracił do nas sporo metrów, na ostatnim pełnym na metę
spokojnie kontrolowaliśmy sytuację, kończąc wyścig na drugim miejscu
(wygrał Kania).

Ostatni wyścig (fot. K. Kowalski)
Po tym wyścigu wyszliśmy na prowadzenie
regat. Szósty wyścig to kolejny bardzo dobry start, kilka ryzykownych
zagrań taktycznych i kolejna wygrana. Lekko już podekscytowani możliwą
wygraną w regatach rozpoczynamy przygotowania do ostatniego biegu.
Podczas przesiadek Piotr Kraushar uświadamia nas, że regaty praktycznie
wygraliśmy - wystarczy że przepłyniemy ostatni wyścig, miejsce jest
nieważne (nie możemy tylko zostać zdyskwalifikowani). Podpływamy do
Komisji, która to potwierdza. "Spada" z nas całe ciśnienie i do
wyścigu przystępujemy na większym luzie. Startujemy dobrze, płynąc w
prawą stronę trasy, wydaje nam się że prowadzimy. Na boi pierwszy jest
jednak Robert Janecki, nasza załoga na drugim. Taka kolejność utrzymuje
się do mety. Wygrywamy regaty i "Wielką Nagrodę Prezydenta Olsztyna"
:))) W szampańskich nastrojach idziemy na zakończenie regat i obiad, w
takich też humorach wracamy do Gdańska. 
Zakończenie (fot. Agata Łaz)
Wygraną niemal w całości przeznaczymy na finansowanie
naszych dalszych startów w matchracingowym Pucharze Świata. Po ostatniej
publikacji rankingu ISAF wróciliśmy do pierwszej setki - zajmujemy 86-ste miejsce na ponad 1300
sklasyfikowanych sterników. Nie powiedzieliśmy jednak jeszcze ostatniego słowa
w tym sezonie i mamy nadzieję, że dzięki kolejnym startom zakończymy ten
rok znacznie wyżej.
Klasyfikacja końcowa regat:
1. Marek Stańczyk
2. Robert Janecki
3. Piotr Kraushar
4. Zbigniew Kania
Nasza załoga startowała w składzie: Marek Stańczyk,
Dominik Niśkiewicz,
Maciej Kołosiński.
Dziękujemy bardzo za wszystkie gratulacje, które
otrzymaliśmy po regatach - nasi kibice jak zwykle nas nie zawiedli :)
Szczególne podziękowania dla "Sąsiad L4 Racing Team".
Zdjęcia
z regat
|